1. trochę się nadwyrężywszy z wiosną, skręciwszy kostkie poszedłszy na koncert i na górki w lesie, więc teraz by trzeba chyba jak Kuba w "Chłopach", nogę pod drzwi i siekierą
2. żałuję, iż przed zmianą pracy zdążyłam z poprzedniej ukraść tylko trzy łyżeczki (ale doładowałam sobie też konto na chomiku ze służbowego telefonu za 30zł)
3. Hella zażywa ostatnio olej lniany, dodaje do wszystkiego, więc w ramach anarchii usmażyłam dziś na nim jajecznicę. ponoć działa dobrze na mózg, więc oglądam sobie The Walking Dead i spokojnie czekam na wzrost IQ
4. pokusiło mnie, żeby włączyć polskie napisy do ww. serialu i okazało się, że ktoś uparcie tłumaczy "stupid bitch" jako "głupi babsztyl"
5. ogólnie forma przetrwalnikowa mimo ożywiającego postpogańskiego tournee po Dolnym Śląsku
czwartek, 22 marca 2012
środa, 7 marca 2012
Bu ne?
Zwykle wyśmiewam "czarne kwiaty melancholii", jeśli kwitną zbyt rozkosznie, ale muszę przyznać, że rok ów od początku jest dla mnie nieco melancholiczny - przyjąszy perspektywę pierwszoosobową. Trzecia osoba widzi to w nieco cieplejszych barwach. Spróbujmy.
M. sprząta garaż, żeby zrobić sklep, najchętniej z wróżbami, albo opowieściami, znajduje mysie gniazda, robi zdjęcia ogrodu, składa złom na sterty, tnie stare deski na opał, chodzi do pracy na przyzwoite godziny albo pracuje w chałupie, chodzi na zajęcia, a jak jej się nie chce, to nie chodzi, bo dostała indywidualny system nauczania Maganuny, zdała w sesji nawet turecki, kupiła wykroje ubrań i segregator Sekretów Dobrego Szycia (!), śpi we flanelowej pościeli, ma jeszcze dwa nowe odcinki "Gotowych na wszytsko" przed sobą, zatwierdziła temat pracy na seminarium, na uczelni jest miło, na Wielkanoc jedzie prasować mundury na Costa Brava, w zeszłym miesiącu zarobiła na lokacie całe 3,67zł, ma naszykowane do szklarni nasiona papryki oraz tytoniu, a do ogródka cały słoik nasion nasturcji, skombinowała akumulator do poloneza de lux i odpaliła go po całej zimie, którą spędził w zaspie wśród choinek (nie odważywszy się wyjechać poza podwórko i nie zamierzawszy), M. czyta książki zupełnie zaskakujące z Bałkanów, chodzi na dużo hiszpańskiego i stara się w codziennej mowie używać wykwintnego subjuntivo, ma ekstrawagancko hipstersko-oldskulowy telefon w kształcie różowym, pomalowała, a propos kolorów, kuchnię na wszechogarniająco fioletowo, a jesienią najwyraźniej rzuci na jakiś czas swoje szycie, żeby okresowo zamieszkać zagranico.
Z minusów dziś wystraszyła się ścierki na podłodze, wcześniej zaś nie mogła jechać po O., bo szukała przez godzinę kota, ale w końcu przybiegł nastroszony. Chyba zamknę je w jakiejś zagrodzie, żeby oszczędzać nerwy, że dzikie kuny je zjadły albo inna ciężarówka. Z minusów to chyba wszystko, nie licząc lekkiego zawieszenia w oczekiwaniu na wiosnę i tego, że napisała na blogu o pieniądzach, i to jeszcze dwa razy w jednej notatce.
P.S. Przypomniał mi się plus popołudniowy, gdy Mgnn zmieniła pani na asfalcie koło w samochodzie i pani wepchnęła jej do kieszeni 10złoty "na ciastka albo papierosy".
M. sprząta garaż, żeby zrobić sklep, najchętniej z wróżbami, albo opowieściami, znajduje mysie gniazda, robi zdjęcia ogrodu, składa złom na sterty, tnie stare deski na opał, chodzi do pracy na przyzwoite godziny albo pracuje w chałupie, chodzi na zajęcia, a jak jej się nie chce, to nie chodzi, bo dostała indywidualny system nauczania Maganuny, zdała w sesji nawet turecki, kupiła wykroje ubrań i segregator Sekretów Dobrego Szycia (!), śpi we flanelowej pościeli, ma jeszcze dwa nowe odcinki "Gotowych na wszytsko" przed sobą, zatwierdziła temat pracy na seminarium, na uczelni jest miło, na Wielkanoc jedzie prasować mundury na Costa Brava, w zeszłym miesiącu zarobiła na lokacie całe 3,67zł, ma naszykowane do szklarni nasiona papryki oraz tytoniu, a do ogródka cały słoik nasion nasturcji, skombinowała akumulator do poloneza de lux i odpaliła go po całej zimie, którą spędził w zaspie wśród choinek (nie odważywszy się wyjechać poza podwórko i nie zamierzawszy), M. czyta książki zupełnie zaskakujące z Bałkanów, chodzi na dużo hiszpańskiego i stara się w codziennej mowie używać wykwintnego subjuntivo, ma ekstrawagancko hipstersko-oldskulowy telefon w kształcie różowym, pomalowała, a propos kolorów, kuchnię na wszechogarniająco fioletowo, a jesienią najwyraźniej rzuci na jakiś czas swoje szycie, żeby okresowo zamieszkać zagranico.
Z minusów dziś wystraszyła się ścierki na podłodze, wcześniej zaś nie mogła jechać po O., bo szukała przez godzinę kota, ale w końcu przybiegł nastroszony. Chyba zamknę je w jakiejś zagrodzie, żeby oszczędzać nerwy, że dzikie kuny je zjadły albo inna ciężarówka. Z minusów to chyba wszystko, nie licząc lekkiego zawieszenia w oczekiwaniu na wiosnę i tego, że napisała na blogu o pieniądzach, i to jeszcze dwa razy w jednej notatce.
P.S. Przypomniał mi się plus popołudniowy, gdy Mgnn zmieniła pani na asfalcie koło w samochodzie i pani wepchnęła jej do kieszeni 10złoty "na ciastka albo papierosy".
Subskrybuj:
Posty (Atom)