piątek, 31 października 2014

Zdrowe odżywianie

O.: - Zjadłaś spleśniałe kiełki. Twoje zdrowe odżywianie przynosi efekty odwrotne od zamierzonych.

piątek, 24 października 2014

Kotek

Muszę podzielić się przypomnianym sobie zdjęciem z wakacji przedstawiającym naszego kotka. Photo by Maćq.


środa, 22 października 2014

Maganuna przedstawia miasta Polski*: Toruń

Zupełnie przypadkiem jestem w Toruniu. Nawet mi się tu podoba. Cały czas pada. Wszędzie jest Kopiernik i pierniki. Podobają mi się pierniki. Na starym rynku wystraszyłam się tylko doktora Chazana z wystawy księgarni. Ogłoszenie pod kościołem wzbudziło mój szacun, poniżej umieszczam zdjęcie. Nie wiem, czy profilowanie oferty religijnej pod względem pci nie podpada pod niszczenie rodziny genderem. Żeby mężczyzna zostawiał swoją wygodę i przychodził czuwać po męsku... jeszcze zacznie sprzątać, a tu już grzech murowany, jak dotarło do mych uszu niedawno dzięki mediom kościelnym. Porzućmy te tematy. Jako pamiątkę z Torunia kupiłam sobie w drogerii elektryczną szczoteczkę do zębów, niestety nie o smaku pierników. Byłam nad rzeką i tam najbardziej mi się podobało, bo lubię wodę, a nie lubię zwiedzać. W samochodzie włączyłam radio i złapałam od razu Radio Maryja.

* Pobieżnie i podszywając stereotypem.


piątek, 17 października 2014

Powtarzalność

Nadeszła jesień. Wychodzę do ogrodu i miarowo, niezmiennie moknę we mgle. To już ta pora. Rano wstaję, ale się nie budzę. To jeszcze nie rozpłoszenie, ale blisko. W półśnie jem śniadanie i powoli się budzę. Zaczynam pracować w zamroczeniu. Koło południa przytomnieję i pracuję tylko w lekkim zamroczeniu. W końcu jadę na jakieś zajęcia i jestem zupełnie przytomna. Wracam trochę oszołomiona miastem i zaczynam skopywać ziemię, przesadzać sumak lub grabić liście. Minął właśnie okres mielenia masy gałęzi nową maszyną, którą sobie sprawiłam na nowy rok szkolny. Dzięki temu cudownemu urządzeniu nie muszę po każdych porządkach w lesie lub ogrodzie robić ogniska, po którym budzą się duchy przodków i nadjeżdża straż pożarna, podczas gdy ja polewam dach wodą z węża, żeby się nie zajął. Liściaste zmielone gałęzie zostawiam na podpałkę, a iglastą masą zasypuję doły w lesie. Tak na razie mijają dnie. W przyszłym tygodniu muszę popracować w rozjazdach, a później będę mogła powoli szykować się do zimowego snu.