Spędziłam wczorajszy dzień w sadzie udając, że jestem prawdziwą rolnicą. Przyznam, że po południu ogłupiała słońcem, połaciami skrzypu i drzewami owocowymi ciągnącymi się po horyzont stwierdziłam, że dopiero teraz czuję, że żyję. Pewnie po całym lecie zbiorów bym zwariowała, ale na razie myślę o różnych pięknych książkach, których akcja toczy się w Afryce albo na południu Ameryki.
Sytuacja:
Mgnn siedzi na czereśni i rwie czereśnie. Drogą polną jadą Rowerzysta-rolnik i dziewczynka w wieku lat, hm, może 8, może 10, ostatnio nie rozróżniam.
Dziewczynka: - Pani siedzi na drzewie, może powiem dzieńdobry?
Rolas-rowerzysta: (pół do siebie, pół do dziewczynki, trzecie pół w eter) - Dzień dobry dobry, ale chuj mi po nim?
Kocham tę książkę:) filmu nie kocham:) nadawałam ja:)
OdpowiedzUsuńChyba rolniczką...
OdpowiedzUsuńhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Rolnica_szk%C3%B3%C5%82k%C3%B3wka
"W nocy wspinają się na drzewka, ogryzają igły i korę" wszystko się zgadza.
OdpowiedzUsuńA jak ona wlezie w glebę, żeby się przepoczwarzyć, to już wyobrazić sobie nie mogę.
OdpowiedzUsuńWole wyobrażać sobie Mgnn jako Kwiat Pustyni albo Arabską Perłę.
OdpowiedzUsuń