wtorek, 3 lipca 2012

Miałam farmę w Afryce

Spędziłam wczorajszy dzień w sadzie udając, że jestem prawdziwą rolnicą. Przyznam, że po południu ogłupiała słońcem, połaciami skrzypu i drzewami owocowymi ciągnącymi się po horyzont stwierdziłam, że dopiero teraz czuję, że żyję. Pewnie po całym lecie zbiorów bym zwariowała, ale na razie myślę o różnych pięknych książkach, których akcja toczy się w Afryce albo na południu Ameryki.

Sytuacja:
Mgnn siedzi na czereśni i rwie czereśnie. Drogą polną jadą Rowerzysta-rolnik i dziewczynka w wieku lat, hm, może 8, może 10, ostatnio nie rozróżniam.

Dziewczynka: - Pani siedzi na drzewie, może powiem dzieńdobry?

Rolas-rowerzysta: (pół do siebie, pół do dziewczynki, trzecie pół w eter) - Dzień dobry dobry, ale chuj mi po nim?

5 komentarzy:

  1. Kocham tę książkę:) filmu nie kocham:) nadawałam ja:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba rolniczką...
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Rolnica_szk%C3%B3%C5%82k%C3%B3wka

    OdpowiedzUsuń
  3. "W nocy wspinają się na drzewka, ogryzają igły i korę" wszystko się zgadza.

    OdpowiedzUsuń
  4. A jak ona wlezie w glebę, żeby się przepoczwarzyć, to już wyobrazić sobie nie mogę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wole wyobrażać sobie Mgnn jako Kwiat Pustyni albo Arabską Perłę.

    OdpowiedzUsuń