poniedziałek, 17 lutego 2020

Fragmenty

Upiekłam w tygodniu szarlotkę i zawiozłam do dziadków. Babcia się ucieszyła i powiedziała, że to jej ulubione ciasto. Kiedy kilka lat temu zachorowała, jej ciocia zapytała, czy je. Na twierdzącą odpowiedź zareagowała z ulgą, "to dobrze, znaczy będzie żyła". Babcia mówi, że póki chce jeść i jej smakuje, to znaczy, że jest względnie dobrze. I że jakby nie mogła, to co to za życie bez jedzenia. Dziadek mówi, że przecież jej smakuje wszystko. To chyba dobry znak.
Powiedzieli też, że chcieliby, żebym z nimi pojechała do Słonima i Wilna, bo inaczej nigdy więcej sami nie pojadą – tam, gdzie się urodzili.
Później babcia dała mi dwa prześcieradła, mówiąc z pogodnie a pragmatycznie, żebym wzięła i używała, bo przecież jak ona umrze, to i tak trzeba będzie większość rzeczy powyrzucać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz