MGNN używa na kursie słoweńskiego w Ljubljanie. Pojechała nastawiona na coś na kształt wakacji, jednak prędko odkryła, że została wrzucona w coś na kształt studiów, które to wrażenie jest tym silniejsze, że mieszka w akademiku, wieczorami zaś ma dodatkowe zajęcie (słoweński film, słoweński teatr, słoweńskie zajęcia sportowe, zwiedzanie słoweńskiego miasta, picie wina nad rzeką, picie piwa pod akademikiem, picie wina z colą w akademiku). W podsumowaniu tygodnia mogłaby rzec: zmęczyłam się lekko tymi wakacjami. Oczywiście MGNN uwielbia czynny wypoczynek, ale ponieważ nie miała za wiele wolnych chwil od maja, czeka na koniec kursu z pewnym (ledwie dostrzegalnym, bo mimo mnogości zajęć jest super) utęsknieniem.
Poza tym MGNN odczuwa w duchu pewien niepokój, gdyż bo iż ponieważ jednak nie wyjeżdża po wakacjach do Hiszpanii, jak planowała, lecz zostaje w Polszce rodzimej, toteż powinna znaleźć "normalną" pracę. (Czy ktoś nie potrzebuje nauczycielki j. polskiego w Łodzi lub okolicach? albo korektorki, edytorki, redaktorki, złotej rączki, kafelkarki? ogłoszenie powtórne) Tym bardziej, że rzuciła z lipcem poprzednie stanowisko, nazywane szumnie "pracą" i w ogóle "stanowiskiem", zostały po nim tylko malownicze zdjęcia z piątej części "Obcego" i świadomość, że ostatnia wypłata przyjdzie najbliższego dwudziestego. (W związku z tym po kursie midva s Karolyno lahko jedziemy na chwilę do Wenecji).
Odwracając na chwilę głowę od osobistych przeżyć bohterki i od narracji trzecioosobowej, która niewiele wnosi, to klecę naprędce prowizoryczny plan pięcioletni (nie mogąc niestety zacząć od urodzin prezydenta Bieruta, były w kwietniu, a Bolesław na niedomiar złego nie żyje i umarł w niezbyt jasnych okolicznościach). (Kolejne brednie.) Ale pal sześć plany pięcioletnie, ważne jest, żeby szyć, póki starczy siły.
Ljubljana jest przepiękna, a nawet bardzo ładna. Domeczki i kamienice w stylu na-moje-oko alpejsko-austriacko-słowiańskim, naród wg mnie niezwykły, zupełnie porządny, poukładany, odpowiedzialny i uczciwy, słowem - niesłowiański. W ogóle jest to jakaś wyjątkowo cywilizowana część Europy. Wszyscy się uśmiechają i mówią dużo dobrych rzeczy, cieszą się, że uczymy się ich języka, dają nam książki za zupełne darmo (mam już torebkę czytania i gazet), karmią nas śniadaniami w akademiku i kawą z ciastkami na uczelni (!!!), wysyłają na wycieczki... Aż dziwnie. W tym, że się dużo uśmiechają, przypominają narody zachodnie szeroko pojęte, i na szczęście dotychczas zaniepokoiło mnie to tylko raz, jak pani miała wykład i wygłosiła go uśmiechając się przez godzinę - mnie by twarz odpadła. Niech żyje ponurszość.
Jutro jedziemy do Celja i będziemy zwiedzać m.in. kopalnię, co mnie bardzo zainteresowało, res (sł. m.in. naprawdę). Poza tym odkryłam sklep z Rzeczą Używaną i zamierzam wrócić doń choćby po pocztówkę dźwiękową z Jugotonu.
c.d.n., bo okazało się, że mamy teatr (gledaliszcze) godzinę wcześniej, niż myślałam:D
[ Kto niewtajamniczony musi wiedzieć iż Mgnn wcale nie uczęszcza na zajęcia sportowe ino chowa się przed sportem w kuchni]
OdpowiedzUsuńDroga Maganuno, jak będziesz w Rzeczach Używanych to rozejrzyj się za paskiem w kolorze brązowym, bo pilnie potrzebuję.
Zgury dziękuję.
μ i π
OdpowiedzUsuńani słowniany ani bałkany, phi!
OdpowiedzUsuńpowodzenia!
(dzisiata młodosc dopARDwyż!)
Ponoć w Słowenii nie ma wcale lesbijek, prawda-li?
OdpowiedzUsuńnie, choć na razie spotykam tylko zagramaniczne ( i geji)
OdpowiedzUsuńi znajoma powiedziała, że na bankiecie jakaś priszla i zaproponowała randevu
Z tego, co piszesz o pięknie stolicy i o wspaniałych ludziach, wnioskuję, że Słowenia znajdzie się na mojej Liście Krajów do Zwiedzenia :D Ale muszę Cię zganić, że z fragmentu o charakterze narodowym Słoweńców (konkretnie chodzi mi o określenie ich jako "nisłowiańskich") zaleciało mi odorkiem stereotypowości :P Nu, nu!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń"pal szesc (...)" = pał sześć ^^'
OdpowiedzUsuńzatem pał sześć przyszłość.
Szanowna Maganuno,
OdpowiedzUsuńPiszę do Ciebie, bo strasznie mi się ten Twój wpis podoba.
Z poważaniem
młody Sean Connery