[*** budowa klamrowa***]
Może zlikwidowałam większość śmieci ze strychu, ale został ich jeszcze cały garaż. Te pierwsze nie były rzeczami przodków, jako że pierwszymi przodkami tego strychu jesteśmy my, i to dopiero od kilku lat. Najdziwniejszą zalegającą tam rzeczą jest, o ironio, czarna trumna z wytłaczanek do jajek dostana w roku 2006 od G. w kinie Cytryna. Oprócz tego może jakieś znalezione przy drodze zasuszone żaby. I cholera wie, co tam jeszcze, bo jakieś zapomniane walizki też się nagromadziły.
Kiedy koty nie są zajęte spaniem, oglądają śnieg przez okno. Jak wyjdą, to najpierw latają zafascynowane, a po chwili zaczynają z obrzydzeniem otrząsać łapki i chcą wracać. Wczoraj nasz biały kot po wyjściu z domu od razu wytarzał się w wysypanym przez Hellę popiele.
Ja sama też oglądam śnieg przez okno. Dziś patrzyłam też długo zza biurka na zniżające się i zachodzące słońce, to specyficzne, przygaszonożółte słońce zimowe. Zimą zachodzi właśnie na odludziu za bramą, latem bardziej na prawo, wtedy zachody są rozmyte i bardzo kolorowe, ponoć dlatego, że przeświecają przez toksyczne chmury nad nie tak daleką Łodzią. Jest mróz, ale na dwór zakładam watowaną bluzę hiszpańską i czapkę z uszami, a także wzuwam moje buty z Castle Party na wysokim koturnie, bo dobrze izolują. Zapaliłam tak jeszcze dziś papierosa i S. stwierdził, że wyglądam dziwnie. Nie źle, nie dobrze, ale dziwnie. To chyba dobrze.
[***budowa klamrowa***]
Śmieci do palenia ci u nas pod dostatkiem. Całkiem niedawno spaliłam wersalkę i meblościankę, a także bardzo dużo Wszystkiego. Straż pożarna znów jakimś cudem nie przyjechała, mimo że jak zwykle nie mogłam się opanować i dorzucałam rzeczy, aż płomienie osiągnęły wysokość pięciu metrów. Wtedy oddalony o kawałek dach zaczyna trzeszczeć, a ja polewam garaż wodą z węża, żeby się nie zajął.
P.S. Budowa tak naprawdę nie jest klamrowa, ale nie zachowałam struktury tekstu i chciałam to ukryć.
*updated P.S.*
Zasięg wygląda u nas tak:
(jestem zachwycona tym filmem, brakiem zasięgu zaś tak samo, jak bohater)
Ciekawe, ciekawe...U nas woda z węża jakoś nie chce lecieć w te mrozy. Radzę uważać z wężami, bo gdy resztka wody w nich zamarznie, nie będzie ani wody, ani nawet pękniętego kranu. Jeśli oczywiście jest on na zewnątrz.
OdpowiedzUsuńU nas wylatują kawałki lodu, ale wąż wyprowadza się z piwnicy, więc nie jest zupełnie zamarzliwie.
OdpowiedzUsuńWidziałam na razie szwecką wersję tego filmu i była super, mam już też wersję holiłudzką, zobaczymy, czy da radę.
OdpowiedzUsuńZobaczyłam obydwie i jestem bardzo zachwycona. Najpierw holiwódzko i zdjęcia były rili gut i całość bardzo dobra, choć trochę inna. Później szwedzko i jestem bardzo zachwycona, tym bardziej, że była nieco inna. Teraz odkładam na deser kolejne części.
OdpowiedzUsuńOlać strukturę tekstu!
OdpowiedzUsuńWłaściwie to mam może ochotę iść na ten film raz jeszcze, ale z drugiej strony noniewiem i nie_ma_czasu.
OdpowiedzUsuń