Wracałam wczoraj wieczorem do domu dość późno w nocy i zauważyłam coś, czego z jakiegoś powodu wcześniej nie widziałam. Na dziurawej drodze było pełno kałuż z roztapiającego się śniegu. W miarę jak jechałam naprzód, plamy światła z reflektorów odbite w kałużach wędrowały w górę krajobrazu, tworząc ławicę podłużnych jasnych plam unoszących się i znikających w drzewach po bokach i na polach.
Dziwne zjawisko. Dość logiczne, ale wcześniej tego nie dostrzegłam, a często jeżdżę po niezbyt luksusowych traktach. Może po prostu mój poprzedni samochód miał inaczej ustawione lampy, a może rzadko jeździłam tuż po deszczu.
Zdjęcia poglądowe nie przedstawiają mojego prawdziwego samochodu, tylko wymarzony, który znalazłam na allegro jeszcze w czasach emigracji na Południu (Kostabrawa) i mało nie kupiłam, mimo że nie miał silnika ani skrzyni biegów. (To pewnie rodzaj schorzenia.)
Jeździ na superklej z filmu "Ucieczka Pippi", podobnie jak syrena, w której bawiłam się w dzieciństwie. Dziadziuś miał ją zawiesić na łańcuchach na akacji, żebyśmy siedzieli sobie na górze, ale w końcu sprawa się rozmyła. Jakiś czas temu śniło mi się, że założył do niej drewniane koła, wziął czerwoną walizkę i odjechał.
Dziwne zjawisko. Dość logiczne, ale wcześniej tego nie dostrzegłam, a często jeżdżę po niezbyt luksusowych traktach. Może po prostu mój poprzedni samochód miał inaczej ustawione lampy, a może rzadko jeździłam tuż po deszczu.
Zdjęcia poglądowe nie przedstawiają mojego prawdziwego samochodu, tylko wymarzony, który znalazłam na allegro jeszcze w czasach emigracji na Południu (Kostabrawa) i mało nie kupiłam, mimo że nie miał silnika ani skrzyni biegów. (To pewnie rodzaj schorzenia.)
Jeździ na superklej z filmu "Ucieczka Pippi", podobnie jak syrena, w której bawiłam się w dzieciństwie. Dziadziuś miał ją zawiesić na łańcuchach na akacji, żebyśmy siedzieli sobie na górze, ale w końcu sprawa się rozmyła. Jakiś czas temu śniło mi się, że założył do niej drewniane koła, wziął czerwoną walizkę i odjechał.