Trochę wsiąkłam w życie południowe, śródziemnomorskie, co objawia się tym, że zupełnie nie pamiętam, że jestem nad morzem i w jednym z większych miast europejskich. Chodzę na zajęcia, po zajęciach spaceruję po wzgórzach przy domu (wtedy przypominam sobie na chwilę, że to morze i kostabrawa, bo widzę morze i miasto z góry), czasem poprawiam lepsze lub gorsze teksty, sama niewiele pisząc. Jak zwykle wiele czasu poświęcam bezproduktywnemu myśleniu o szyciu. Na razie nic nie wymyśliłam. Chcę być w Barcelonie i chcę być na wsi u siebie, więc jedynym rozwiązaniem jest rozdarcie się lub magiczne nałożenie się światów. (Buduję pozytywną narrację, bo sama mam dosyć swojego narzekania, że "nie chcę być w obcym miejscu, ale i nie chcę być w Polsce jako aparacie państwowym", idzie mi przyzwoicie). Nie piszę za wiele, bo nawet moje fantazje są ostatnio bezproduktywne. Budzę się w nocy, mówię S., że właśnie mi się coś śniło, ale rano już nie wiem, co to było, a on nie wie, że coś mówiłam. A sny są chwilowo ciekawsze od rzeczywistości, którą trzeba mozolnie budować, bez instrukcji i z ograniczonym zestawem narzędzi. Tą oto zardzewiałą myślą na dziś skończę.
Myśl końcowa wcale nie taka zardzewiała, gdyż niektórzy wciąż ją nawilżają odpowiednimi specyfikami.
OdpowiedzUsuńWitam. Zapraszam po odbiór nagrody Liebster Award.
OdpowiedzUsuńhttp://adam-madulski.blogspot.com/2015/12/liebster-po-raz-drugi.html