poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Kartoszka Free

Zainspirowana oszczędnością rozpływam się nad możliwościami ziemniaków. Wszechstronność kartoszki uderzyła mnie już kiedyś, gdy po roku kuchni śródziemnomorskiej na Kosta Brawa odkryłam, że te przebrzydłe kartofle mogą smakować. Później znowu o nich zapomniałam, lecz teraz, znajdując się na wywczasie pomiędzy starą pracą, studiami, Ljubljaną a nową pracą, studiami i inną Nibylandią, doceniam smak pyrek na nowo. (Próba użycia regionalizmu, którego nigdy nie potrafiłam zastosować.)
Kartoszka tworzy obiad niesłychanie prosty i błyskawiczny w przygotowaniu. Wiem, że odkryłam amerykę, jednakże myślę, że takie odkrycia powinny być umieszczane na pierwszych stronach poradników typu "Jak przeżyć na studiach" oraz "Kuchnia studencka". Dziwię się swoją drogą, że jeszcze nigdy "Kuchni studenckiej" nie widziałam. Wracając do sedna - oszczędzam. Nie jest to dla mnie stan nowy ani straszny, więc mam wiele uciechy z wszelkich okazji i promocji, a tym bardziej nowo odkrytych sposobów na dobre i tanie jedzenie. Ziemniaki wystarczy obrać, polać oliwą, posypać przyprawami, upiec w piekarniku z cebulą i zjeść. Jajko sadzone dodatkiem znacznie wzbogacającym wielość doznań smakowych.
Druga refleksja, którą się chciałam z Państwem podzielić, dotyczy mieszkania samemu (samej) bądź w pojedynkę. Otóż od miesiąca ponad prawie nie mieszkam z moją siostrą; najpierw byłam w Słowenii, później zamieszkałam na wsi, na dodatek teraz jeszcze ona wyjechała do jakiejś puszczy nad jeziorem. Wniosek jest taki, że z rodziną rozmawia się dobrze tylko na zdjęciach, a nam odpoczynek od siebie dobrze zrobi, wtedy nawet miło jest czasem porozmawiać, a główny wątek nie dotyczy DLACZEGO ZNOWU NIE POSPRZĄTAŁAŚ W KUCHNI. Zostałam co prawda matką kotom, jednak za cenę mienia całego mieszkadła dla siebie mogę znacznie więcej. (Z możliwości to mogę teraz również zapalić czasem w kuchni, co jest złe, ale szybko się wietrzy.)
P.S. Bywszy w rozjazdach (było super, gdybym umiała pisać relacje, to by była) zostawiłam koty z brytfanną wody i dozownikiem do karmy od Leni - działa! Koty dziękują Leni.

4 komentarze:

  1. ja dzisiaj piknikowalam z pzrebrzydlymi angolkami. Chcialy wyrzucic Trzy Świerze Bułki bo ju zbyło po pikniku a one byly na piknik (tak sobei wyobrazam tę logikę) a ponadto ser poniewaz lezal otwarty i oblatywaly go osy i inne.
    Oczywiscie wziełam!
    smocznego

    OdpowiedzUsuń
  2. ha! a widziałam zdjęcie z trójcą-świętą z góry na kocyku i jak napisałaś tu, to już wiedziałam:)
    (angielki przebrzydłe! na głowy poupadały w tych krajach zachodnich)

    OdpowiedzUsuń
  3. na szczęście Roro, nasz człowiek na zgniłym zachodzie, dzielnie trzyma pion moralny. A mnie mało brakuje do freeganizmu, heh.

    OdpowiedzUsuń
  4. senkju.
    i jeszcze dlaczego one kupuja te Pringlesy ochydne z proszku chyba.../co to je wlasnei musialam potem jesc/

    OdpowiedzUsuń