W moim domu na odludziu, w którym dawno nie bylam, wokół domu szumią topole. O tej porze roku spadły już liście i gałęzie chrzęszczą ponuro. Oprócz atmosfery preromantycznej jest tam zimno, mgliście i przygnębiająco, o ile nie napali się trzy dni przed przyjazdem w piecu.
Właściwie to dobrze mi w mieście, co ze wstydem sama przyznaję.
Tak znikąd mi to przyszło do głowy, pewnie z sentymentu i stąd, że właśnie odesłałam poprawiony rozdział teoretyczny magisterki.
Maganuno, a czy lubisz powieści grozy? No może też czasami zgrozy, ale tutaj chyba by się wpasowała Grochola:P
OdpowiedzUsuń