sobota, 29 stycznia 2011

ciąg dalszy pobytu na Księżycu

jakiś czas temu wybrałam się po raz chyba pierwszy w życiu sama do kina. poszłam raczej złamana życiem i chorsza do sklepu, kupiłam czipsy i picie, po czym zapłaciłam kartą kredytową za bilet i poszłam wieczorem na Opowieści z Narnii - Podróż Wędrowca do Świtu. o filmie nie będę pisać, bo to nie blogasek filmowy.
to tyle z impresji wokółżyciowych.

5 komentarzy:

  1. jej, ten wpis jest jakby pozbawiony właściwej treści (może dlatego, że to nie blogasek filmowy?)

    OdpowiedzUsuń
  2. wiem, bo mój mózg jest dziś jakby pozbawiony właściwej treści.

    OdpowiedzUsuń
  3. hm, faktycznie, pączki napełniły duszę treścią (dziękuję!). ale dzisiaj jest dzien chyba tylko na pączki, nie na pisanie zdań.

    OdpowiedzUsuń
  4. Maganuna pisze...

    nikt nie zgaduje Mary?
    27 grudnia 2010 20:47

    Ja zgaduję: Mary Stassos, już po rozwodzie.

    OdpowiedzUsuń