1. Od dwóch dni leżą na fotelu zdjęte zasłony z tafty. Stały się ulubionym miejscem kotów. To złe nocą, ponieważ tafta chrzęści i szeleści.
2. Hella gotując obiad na jutro chciała zużyć do leczo cebulki tulipanów, które dopiero co kupiłam w celu raczej zasadzenia. Powiedziała, że nie było żadnej innej cebuli, i myślała, że to jakaś mniejsza ciemna odmiana. Teoretycznie chyba ma rację.
3. W związku z powyższym G. przypomniał, że nie ma co się dziwić, "skoro wychowała się na smażeniu choinki", co przypomniało mi uzasadnienie O., dlaczego warto wyjeżdżać z domu na święta: "nie trzeba prawie nic robić, smażyć choinki i tak dalej".
4. Dalej przepoczwarzam przestwory i zabrałam się za dynię, przy czym zostawiłam całą na zupę dyniową, ale kuszą mnie konfitury. Miał być jeszcze dżem gruszkowy, ale zjadłam wszystkie gruszki.
5. Przypomniałam sobie, że miałam napisać, co się stało przy gotowaniu jarzębiny w syropie - niezawionione śmierci były czterema biedronkami, które dopiero po dziesięciu minutach gotowania raczyły wypłynąć na powierzchnię, a nie zauważyłam ich wcześniej mimo przebierania kulek.
6. Ponieważ w sklepie blisko pracy odkryłam szeroki wybór tanich żelek, właśnie kończę paczkę 300g różowych i jest mi lekko niedobrze. Doświadczenie nauczyło mnie jednak, że wystarczy napić się gorzkiej herbaty i można jeść dalej.
7. Sadzę właśnie pestki małych papryczek i liczę na drzewko papryczane. Poza tym nasiona tytoniu czekają na lepsze czasy bądź lepszą świetlówkę. Przypomina mi się poletko tytoniowe Tatusia Muminka.
ach, właśnie wyczytałam, że cebulki tulipanów są trujące.
OdpowiedzUsuńHelen otarła się o śmierć, Ty pewnie też, bo znając szycie byś podżerała obiad jutrzejszy.
OdpowiedzUsuńoczywiście. zawsze staram się niepostrzeżenie podżerać jej obiady. (mam nadzieję, że zapomniała, że mam bloga i tego nie przeczyta)
OdpowiedzUsuńZrobiłam w środę wyśmienitą zupę z dyni! Też zrób! Zrób zrób :)
OdpowiedzUsuńAd. żelek:"...blisko (JAKIEJ?) pracy..."?
OdpowiedzUsuńa, to powiem w sobotę:)
OdpowiedzUsuń