środa, 8 grudnia 2010

Sex liźbijski czy patelnia?

Przeglądając IS w ramach uczenia się na dzisiejsze kolokwium z gramatyki j. słoweńskiego, natknęłam się na taką oto reklamę:
W związku z powyższym pragnę zaapelować: wolę patelnię. Nie, żebym miała coś przeciwko tej książce - nie, znam nawet taką, co ją pod kołdrą czytała z wypiekami na twarzy, i nie zasnęła, mimo że chwilę wcześniej bardzo jej się chciało - po prostu moja jedyna w miarę dobra patelnia została znaleziona we Wloszech prawie cztery lata temu i mimo funkcjonalności nie jest szczytem marzeń.
Oczywiście warszawa terenowa też wchodzi w grę jako prezent.
(Mgnn wraca do panikowania nad notatkami.)

7 komentarzy:

  1. Ani sex, ani patelnia, ino wok:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A dwie tony landrynek już nieaktualne?

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja mam piękną patelnię, cieniutką do naleśników z przepisem na naleśnikowe ciasto na odwrotnej stronie :-) W związku z tym potwierdzam, nie samym seksem człowiek żyje (zwłaszcza lesbijskim), żyje też naleśnikami.

    OdpowiedzUsuń
  4. zdradzonaczarodziejka13 grudnia 2010 17:54

    One tam mają pazury.

    OdpowiedzUsuń
  5. W ogóle ta książka to jakiś fake dla piętnastoletnich heteryków: pseudo-lesbowe soft porno plus horrendalny nadmiar pazurów. Zastanawia mnie, jakim cudem niektóre lesby się na to nabierają.

    OdpowiedzUsuń
  6. zdradzonaczarodziejka20 grudnia 2010 09:11

    Mnie tez zastanawia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wygląda na to, że albo gupie, albo lubią siekane kotlety :-]

    OdpowiedzUsuń