poniedziałek, 21 czerwca 2010

Wielkie odchudzanie

Zaczęłam wielkie odchudzanie od zjedzenia ostatniego ciasteczka, tak ponoć najlepiej. Jak już zjem, to nie będzie mnie miało co kusić, i odchudzanie pójdzie pełną parą.
Tak sobie żartuję, ale lato latem i czas na bikini, więc nie można już upycha się w czarne sukienki w róże udające sylwetkę. Nie wiedziałam, jak się do tego zabrać, więc nauczona na filmach pomyślałam o narkotykach, ale przypomniało mi się, że ją zamknęli w szpitalu (i wcale nie wystąpiła w telewizji, jak chciała). Więc odpada. Pomyślałam o bieganiu, jednak mieszkam w podejrzanej okolicy i pewnie nie wróciłabym już z pierwszej przebieżki. Głodzenie się odpada, choć nawet się zawahałam. Ceny odsysania tłuszczu zaczynają się od 3000zł, więc nie na moją skromną nauczycielską kieszeń.
Na razie rozważam gorsety.
Przeprowadzkę na wieś, by biegać pośród pól i palić kalorie podczas wyrzucania gnoju. (Miało być ponoć kiedyś takie gospodarstwo agroturystyczne branżowe, że dla homoseksualistów pci dowolnej, że między innymi geje wyrzucają gnój i liźbijki doją krowy, czy jakoś tak, ale na szczęście zapomniałam już, czyja to była koncepcja, i dlaczego nie wypaliła.)
ech...
myślę dalej

1 komentarz:

  1. Pomysły na odchudzanie całkiem ciekawe.
    Już wspominałem o metodzie tasiemcowej, więc nie będę się powtarzać. Zaznaczam tylko, że ponoć nie działa należycie.
    O branżowych gospodarstwach agroturystycznych pierwsze słyszę, a właśnie się za tydzień na agroturystykę wybieram. Wypad całkowicie branżowy.

    OdpowiedzUsuń