miała lat, nie przymierzając, trzysta...
czyta Mgnn po śniadaniu. Starość. Urocze kurze łapki. Zirytowała się, spojrzała na koszyk z piknikiem, nie ruszyła, bo ma się odchudzać, i poszła nad staw palić papierosy.
Nadal jest w K., na ziemi przodków, i to tym razem nie tych złych. zła część rodziny porozumiewa się z Mgnn ostatnio tylko przez telefon. (Mgnn nadal powtarza co jakiś czas jak mantrę: "obym odziedziczyła choć część ich żelaznych genów. to zawsze przydatne móc zasnąć na godzinę na mrozie, wstać jakby nic i pójść dalej".)
i na Ziemi Przodków doszła do niby-banalnego. niby-nie wniosku, że czas nie jest aż tak linearny, jak myślała, bo. bo tak 10 lat temu wyleciały z obejścia wszytskie drzewa i Mgnn pomyślała: no tak, ostateczne zamknięcie dzieciństwa. a teraz idzie nad staw palić papierosy (budowa szkatułkowo-klamrowo-chaotyczna) i tam wszystko już prawie takie, jak Kiedyś. więc w Mgnn włączyła się nostalgia, sentymentalizm i niemal melancholia, ale nie do końca. teraz to już nie taka pierwsza naiwna.
zdecydowała się jednak na ten koszyk z piknikiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz